poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 5.+ życzenia świąteczne ; )


24 grudnia, Wigilia
Rose.
 
 
"A first day of christmas my true love sent to me ..."Ta piosenka cały dzień chodziła mi po głowie. Może dlatego, że kolędnicy od samego rana chodzą po mieście, po domach i wgl .? Wyjrzałam przez okno kawiarnii i zauważyłam małe dzieci rzucające się śnieżkami. To takie słodkie. Po mieście chodzą mikołaje i rozdają dzieciom cukierki. Przy galerniach stoją kolędnicy i śpiewają, a w każdej knajpie, czy kawiarnii rozbrzmiewa świąteczna muzyka. "Snow is fallin, all around me, children playing, haning fun, it's the seasen, love, and understanding, merry christmas, everyone .." W kawiarni zaczęły rozbrzmiewać pierwsze słowa mojej ulubionej świątecznej piosenki i mimowolnie zaczęłam się uśmiechac i nucić pod nosem.
-Pamiętasz, jak byłyśmy małe i śpiewałyśmy ją w kółko .?-z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej siostry.
-No pewnie-uśmiechnęłam się do niej.
-Wesołych Świąt Rosie-uśmiechnęła się i podała mi prezent.
-Wesołych Świąt Jess-odwzajemniłam uśmiech i również podałam jej pudełeczko z prezentem. Wyszłyśmy na kawę, by w spokoju porozmawiać. Stwierdziłyśmy, że jeśli będzie zamieszanie u chłopaków, to sobie damy prezenty rano, żeby nie przedłużać.
-Awww, Rose, to jest piękne-przytuliła się do mnie i zaczęła podziwiać swój naszyjnik w kształcie serca ze srebra.-Dziękuję-dodała.
-Nie ma za co-uśmiechnęłam się do niej szczerze i zabrałam się za rozpakowanie mojego prezentu.
-Wow, Jess-to było jedyne, co mogłam wypowiedzieć. Były to srebrne kolczyki z topazem, których tak długo szukałam.-Gdzie je znalazłaś .?-zdziwiłam się.
-To nie ja, to święty mikołaj-zaśmiałą się, a ja razem z nią.
-Dziękuj-uśmiechnęłam się do niej.
Tumblr_lwsi9tvvvu1r46g7vo1_500_large-Wesołych Świąt siostro,w końcu spędzamy je razem-przytuliła się do mnie, a mi w oku łezka się zakręciła. Rzeczywiście, od dobrych 4 lat, w końcu Wigilie spędzamy razem. To naprawdę wyjątkowy dzień. Wyszłyśmy z kawiarnii i jeszcze powolnym krokiem poszłyśmy do świątecznego sklepu w galerii. Kupiłyśmy tam sobie czapki mikołaja. Fajną rzeczą było w tym sklepie, że jesli kupisz czapkę, możesz zrobić sobie w niej zdjęcie i przyczepić je na tzw. "galerię świąteczną". Wybrałyśmy sobie typowe, czerwono-białe, świąteczne czapki i zapłaciłyśmy za nie. Wzięłyśmy od sprzedawcy taki starodawny aparat i zrobiłyśmy sobie po dwa zdjęcia. Każda wzięła jedno dla siebie, a drugie przyczepiłyśmy na ścianę. Zadowolone z tego czynu wyszłyśmy ze sklepiku krzycząc oczywiście "wesołych świąt" i opuściłyśmy galerię. Przed nią, jak wcześniej wspominałam stali kolędnicy, więc podbiegłyśmy do nich i zaczęłyśmy śpiewać wraz z nimi.
"... all i want for christmas is youuu, youuuu, baby ..." Hahah, kocham tą piosenkę. Powydurniałyśmy się jeszcze chwilę z małymi dziećmi w śniegu, a następnie powędrowałyśmy spacerkiem do domu.
-Aiden, jesteśmy !-krzyknęłam, gdy weszłyśmy do mieszkania.
-No nareszcie, dochodzi 16 dziewczyny, musimy się zbierać-powiedział. Spojrzałam niepewnie na Jess i czym prędzej pobiegłyśmy do swojeego pokoju, aby jakoś się ogarnąć. Szybko ogarnęłam włosy, umalowałam się lekko i ubrałąm wybrane wcześniej ubrania na Wigilię. Postawiłam na zwiewną, czerwoną sukienkę, czarne rajstopy, oraz czerwone szpilki. Założyłam jeszcze biżuterię i poprawiłam włosy. Przypięłam coś do włosów i złapałam za czarną, małą torebkę. Zapakowałam telefon i klucze, a następnie chwyciłam ogromną torbę z prezentami dla przyjaciół. Obładowana prezentami ledwo co zeszłam po schodach. Zaniosłam wszystko do samochodu Aiden'a i wróciłam do domu. Czekaliśmy jeszcze na Jess.
-Jess, rusz dupę !-niecierpliwiłam się. Siedziałam już na dole z moim bratem, który szczerze mówiąc wyglądał całkiem elegancko. Dawno nie widziałam, żeby był taki uśmiechnięty, a jakby jeszcze ... No jego dziewczyna, Aby ... (dop.aut. pamiętam, że pisałam, że Aiden zerwał z dziewczyną i jej imię, ale go nie pamiętam, więc niech bd. Aby ^^) gdyby tu była... były najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Przecież wiem jak za nią tęskni. Musiał z nią zerwać, abyśmy odnaleźli Jess. To było dla niego naprawdę ciężkie.
-Jess !-usłyszałąm jak tym razem mój brat ją woła.
-No zaraz, czekajcie, bo nie mogę zapiąć sukienki !-denerwowałą się, więc postanowiłam pójść do niej.
-Co jest .?-zaciekawiłam się.
-Kupiłam ją miesiąc temu, pamiętasz, a teraz nie mogę jej dopiąć-zaczęła już prawie płakać.
-Nie płacz, bo rozmarze Ci się makijaż-usłyszałam głos Aiden'a.-Wesołych Świąt-uśmiechnął się i podał jej pudełko. No tak, zdziwiłam się, bo przecież ja dostałam od niego prezent,a Jess jeszcze nie. Zaciekawiona moja bliźniaczka otworzyła prostokątne pudełko i wyciągnęła z niego piękną suknie.
-Powinnaś się wcisnąć-zaśmiał się Ai.
-Dziękuję-przytuliła się do niego.
-A teraz się ubieraj, zostało mało czasu-powiedział i wyszedł. Jess szybko wcisnęła się w sukienkę od Aiden'a, a ja jej ją zapięłam. Poprawiła jeszcze makijaż i ułożyła włosy. Przygotowana już (chyba) całkowicie wraz ze mną zeszła na dół. We trójkę wsiedliśmy do samochodu i już byliśmy w drodze na Wigilię, którą spędzimy z naszymi przyjaciółmi. Byliśmy na miejscu tak po około 10 minutach. Od razu przywitaliśmy się z dziewczynami i podłożyliśmy prezenty pod choinkę. W 6 siedzieliśmy na kanapach i czekaliśmy na ten upragniony dzwonek do drzwi. 'Ding-dong' - zerwałam się z kanapy i szybkim krokiem poszłam otowrzyć drzwi.
-Louis !-krzyknęłam i przytuliłam się do naszego śmiesznego przyjaciela, który po przytuleniu mnie od razu pobiegłw objęcia Eleanor.
-Liam, Niall-przytuliłam kolejnych członków zespołu, którzy zupełnie tak jak Lou pobiegli wytulić swoje dziewczyny.
-Hazza !-i znowu misiek z kolejnym. Widziałam, że Harry od razu powędrował do mojej siostry, ale tylko się przytulili. Nic wielkiego. Stałam w drzwiach w oczekiwaniu na kolejnego członka zespołu, ale nikogo tam nie było.
-A gdzie Zayn .?-zapytałam zrezygnowana siadając na kanapie.
-Od razu z  lotniska pojechał do Bradford, kazał przeprosić was wszystkich-odezwał się Liam. No nic ... Widać nie poszło według moich marzeń, ale też jest dobrze. W 10 zasiedliśmy do stołu, ale wcześniej podzieliliśmy sie opłatkiem. Potem każdy z chęcią kosztował potraw robionych przeze mnie i Danielle, przy tym rozmawiając o trasie chłopaków. Była miła atmosfera, puściliśmy też w wieży kolędy, które wszyscy razem śpiewaliśmy. Ten wieczór był wyjątkowy świąteczny. Gdy wszyscy chcieli zabierać się za rozpakowywanie prezentów niechętnie na to przytaknęłam. Wszysyc, wraz ze mną wymienili się prezentami, a potem każdy je oglądał, zachwycał się nimi, dziękował. Było miło. 'Ding-dong' - usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy dochodziła 19. Wszyscy byli zajęci sobą, więc poszłam otworzyć, a w drzwiach ukazał się ... Zayn.
-ZAYN !-krzyknęłam z wielkim smajlem na ryju i mimowolne, bezmyślnie wpiłam się w jego usta. Tak wiem, nie powinnam. To tylko przyjaciel, ale ... coś mnie do tego ciągnęło. Dobre pół roku temu pocałowaliśmy się i nic poza tym. Musiałam. W oddali usłyszałam tylko słynne 'uuuuuuuuu'. Całowaliśmy się dość długo. Bardzo za nim tęskniłam i nie chciałam kończyc tej magicznej chwili. Niestety nadszedł czas, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam-powiedziałam tylko.
-Nie masz za co, sam planowałem to zrobić-uśmiechnął się.
-Dlaczego nie przyszedłeś wcześniej >? Myślałam, że w ogóle Cię nie będzie-zapytałam.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę-odpowiedział.
-Zayn ... nie widzieliśmy się pół roku, a ja przez te pół roku cały czas myślałam o tym pocałunku ..-zaczęłam.
-Rose, ja wiem..-odpowiedział i spojrzał mi głęboko w oczy.-Tęskniłem-powiedział tylko i tym razem to on mnie pocałował i znów rozległo się 'uuuuuuu'.
-Dobra cioty, nie macie własnego życia .?-przerwałam pocałunek i zwróciłam się do reszty, a wszyscy się zaśmiali. Razem z Zayn'em dołączyliśmy do naszych przyjaciół i wszyscy jeszcze z nim wymienili się prezentami. Następnie zaczęliśmy śpiewać kolędy, ale bez radia. Niall przyniósł gitarę, a wszyscy śpiewali. Śpiewaliśmy rózne, od "All i want for christmas" po "Last christmas", "Jingle bell", "Mistletoe and wine" a kończąc na "Merry christmas everyone". Zdecydowanie udane święta, ale przeciez dzień się jeszcze nie skończył. Dochodziła 21, a my nadal wspólnie śpiewaliśmy kolędy.
-Rose, może pójdziemy na chwilę na górę .?-zaproponował Zayn i we dwoje odeszliśmy od naszych przyjaciół, czego nawet nie zauważyli. Poszliśmy do pokoju Malik'a i wyszliśmy na balkon.
-Nie będzie Ci przeszkadzało, jeśli zapalę .?-zapytał.
-Nie, no co ty, tez palę-odpowiedziałam tylko i oboje zapaliliśmy po papierosie. Paliliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam o czym z nim teraz rozmawiać. Te pocałunki i to wszystko. Gdy wypaliliśmy juz papierosy siedzieliśmy w ciszy. Widziałam kątem oka, że Zayn patrzy na mnie. Poczułam, że złapał mnie błyskawicznie w talii i zaczął całować. Całowaliśmy sie idąc- ja do tyłu, od do przodu, aż w końcu znaleźliśmy się z powrotem w jego pokoju. Nie zastanawiając się dłużej oboje upadliśmy na łóżko i zaczęliśmy całować się jeszcze namiętniej. "Zrzuciłam" ze swoich nóg czerwone szpilki, a chłopak błyskawicznie ściągnął ze mnie sukienkę, przez co pozostałam tylko w samej bieliźnie i rajstopach. Szybkim ruchem zdjęłam z niego marynarkę i rozerwałam koszulę. Przestaliśmy na chwilę, ponieważ ściągnęłam rajstopy, on w tym czasie zdejmował spodnie, przez co pozostał już tylko w białych bokserkach od Calvin'a Clein'a. Patrzyliśmy chwilę na siebie stojąc w bezruchu i już po chwili chłopak  "dziko" rzucił się na mnie, przez co znów znajdowaliśmy się na łóżku. Czułam, że pocałunki to za mało, nie sprawiały aż tak wielkiej przyjemności, chcieliśmy czegoś więcej, jak widać oboje. Usiadłam na nim i zaczęłam jeszcze szybciej się z nim całować przy tym masując moją ręką po jego torsie. Przerwałam na chwilę.
-Co pomyślałeś, gdy pierwszy raz mnie zobaczyłeś .?-zapytałam, a on cicho się zaśmiał.
-Spodobały mi się twoje wielkie oczy, są takie śliczne-odpowiedział.
-Twoje usta, pomyślałam, że dobrze całujesz-wtrąciłam się.
-Bo tak jest-uśmiechnął się.-Włosy.
-Tors.
-Piersi.
-Ręce.
-Nogi.
-Twarz.
-Oczy.
-Już mówiłeś-zaśmiałam się.
-Wiem-wtrącił szybko i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie czekając dłużej ponownie dziś wpił się w moje usta, a ja nie miałam zamiaru protestować. Tak, owszem, dobrze całował, ale to musiało przerodzić się w coś bardziej uczuciowego. Siedząc na nim i nie zaprzestając pocałunku on-jak to facet, z trudem odpiął mi stanik, przez co oboje zostaliśmy już tylko w dolnej części garderoby, która zniknęła z nas błyskawicznie. Zaczął powoli i z troską, jakby myślał, że zaraz się rozkleję.
-Nie mam pięciu lat, możesz mocniej-zachichotałam cicho i w tym momencie poczułam, że chłopak zaczyna wchodzić we mnie jeszcze szybciej i szybciej i szybciej. "Ruszaliśmy się" oboje co raz szybciej przy tym cicho pojękując. Również nie zaprzestawaliśmy pocałunków, ale w pewnym momencie odchyliłamn głowę ku tyłowi i wydałąm z siebie długi i dość głośny jęk, co oznaczało, że dostałam orgazmu. On też to poczuł, czyli doszedł. Pocałowaliśmy się jeszcze czule na sam koniec stosunku i opadliśmy na łóżko.
-Dlaczego to zrobiliśmy .?-zapytałam rozkojarzona i zaczęłam się śmiać/.
-Nie wiem jak ty, ale ja nic nie piłem-odpowiedział.
-Ciekawe święta-stwierdziłam.
-Magiczne-dodał.
-Z tym się zgodzę-przytaknęłam i wtuliłam sie w niego.
-To znaczy, że już jesteśmy razem .?-zapytał.
-Jeśli chcesz-odpowiedziałam patrząc na niego słodko, a on wpił się w moje usta. Wstaliśmy i błyskawicznie włożyliśmy na siebie ubrania. Poszliśmy jeszcze do garderoby przejrzeć się w lustrze, czy wyglądamy normalnie i zeszliśmy na dół. Tam oczywiście panowała świąteczna atmosfera. Niektórzy gadali, niektórzy śpiewali nadal kolędy, niektórzy jedli, niektórzy oglądali jeszcze prezenty. Te święta są wyjątkowo magiczne i udane.
-Niall, bierz gitarę, śpiewamy jeszcze-krzyknęłam szczerząc się i usiadłam obok blondyna, który zaczął grać jedną z kolęd. "Snow is fallin all around me, children playing, having fun, it's the season, love and understanding, merry christmas, everyone, time for patry, and celebrations, people dancing, all night long ..." Zaczęliśmy śpiewać i kołysać się w rytm muzyki. Złapałam Jess i zaczęłyśmy tańczyć i nie przestając śpiewać. Potem już tylko Niall z Cher zostali na kanapie, a wszyscy przy tym śpiewając wydurniali się i tak dalej. Tańcząc z Jess, ona puściła mnie i wpadła na Hazze. Widziałam, że była totalnie rozkojarzona, ponieważ patrzyli sobie w oczy. Wpadłam na pewien pomysł. Popchnęłam ich oboje jeszcze o kawałek i powiedziałam.
-Ehkem, jemiołka.-zaśmiałam się cicho, a oni jednocześnie spojrzeli w górę.
-To ..-słyszałam, że Jess próbowała coś powiedzieć, ale Styles nie dał jej dojść do głosu, ponieważ już wpił się w jej usta. Zawołałam wszystkich, aby zobaczyli ten "świąteczny cud", ahaha ; ) Nie przestawali się całować, a my zaczęliśmy bić im brawa. Wszyscy śmieli się z nich, a gdy para przestała się całować napadła na Tommo. Hmm, całkiem miło. Naszą zabawę przerwał zupełnie niespodziewany dzwonek do drzwi.
-Spodziewacie się kogoś .?-zdziwiłam się.
-Dochodzi 24, nie jestem pewien-odpowiedział Lou. No właśnie, dochodzi 24 .. Trzeba mu na sam koniec dnia zaśpiewać "sto lat". Nie zważając już na nikogo opuściłam salon i poszłam otworzyć drzwi.
-Aby ..-powiedziałam po prostu zszokowana widząc w drzwiach zaśnieżoną BYŁĄ dziewczynę mojego brata-Co ty tu robisz .?-zapytałam.
-Musiałam się z nim zobaczyć, w końcu dziś Wigilia. Byłam u was, sąsiedzi powiedzieli, że tu jesteście-wytłumaczyła.
-Ee, wejdź, zaraz go zawołam-mówiąc to ruszyłam do salonu.
-Aiden, ktoś chciałby Cię zobaczyć-uśmiechnęłam się do niego i wszyscy za nim wyszliśmy do przed pokoju.
-ABY !-krzyknął i rzucił się w stronę zmarzniętej dziewczyny, którą już po chwili zaczął przytulać i całować.
-Co tu robisz .?-zapytał, gdy już się od siebie oderwali.
-Nie mogłam tak dłużej żyć Aiden, to już pół roku-odpowiedziała.
-Awwwwww-ugnęliśmy się wszyscy. To takie słodkie, chciałabym, aby moja miłość też była taka silna.
-Nie martw się, ja zawsze będę przy Tobie-usłyszałam głos Zayn'a i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
-Awwwwwwww-usłyszałam znowu, ale tym razem to było skierowane do nas. Widziałam, że Ai jest cholernie szczęśliwy, że Aby tu jest. To przykład prawdziwej miłości. To takie słodkie. Gdy już wszystko się wyjaśniło w 12 wróciliśmy do salonu i zaczęliśmy śpiewać Louis'owi STO LAT, ponieważ zbliżał się już koniec dnia. Wigilia .? Jak najbardziej udana ; )
 
 
******************************************
Tam tara tam, taratatatatattatatam tararataratarta tatatatata !!!
I jak tam miśki .?
Podoba się .?
Bite kurwa chyba 6 godzin pisałam ten rozdzial.
Chciałam, żeby był bardzo świąteczny, radosny, namiętny i pełen miłości.
Udało mi się .?
Przy okazji wstawiłam też dużo zdjęć :P
No i ogólnie wam się podoba .?
Błagam o długie komentarze, ponieważ strasznie się męczyłam, żebyście akurat we Wigilię dostali Wigilijny rozdział i to taki długi i pełen emocji.
Więc podoba się .?
Komciajcie;  )
DO WAS:
I teraz takie życzonka ode mnie:
Życzę wam zboczuchy, zdrowia, szczęcha i pomyślności, żebyście dostali wyrypiste prezenty dzisiaj wieczorem, żebyśie się nawpierdalali w Boże Narodzenie, żebyście się dobrze uczyli ciołki, żeby każda z was miała suoooodkiego faceta, a najlepiej Zayn'a, Harry'ego, Niall'a, Louis'a lub Liam'a, ponieważ każdy chyba o tym marzy i ... no spełnienia marzeń, czyli ONE DIRECTION ; )

DO LOU:
Ma dziś urodziny, więc chce mu złożyć najserdeczniejsze życzenia, żeby zawsze był naszym dzieciakiem i by nigdy nie dorastał i by kiedyś oświadczył się Eleanor, ha ; )

I teraz co .?
WESOŁYCH ŚWIĄT MIŚKI I KOMENTUJCIE : )

Kocham szczerze was bardzo ! ; )
Alex ; )

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 4.

14 sierpnia, sobota
Jess.
 
 
Całą noc nie zmrużyłam oka. Myślami byłam tylko w jednej krainie. Krainie Harry'ego Styles'a, do której nigdy nie uda mi się dostać. To było dobry miesiąc temu i normalnie się spotykamy, rozmawiamy, ale ... Jest inaczej. Ten pocałunek był magiczny, ale jestem świadoma tego, że jednorazowy i dla niego nic nie znaczył. Ale dla mnie .... to było coś niesamowitego, o czym nie chcę zapominać.
-JESS !!!-usłyszałam ten doniosły głos mojej siostry. Ta ... nawet nie zwlekłam się z łóżka, a ona już czegoś chce.
-Co .?-zapytałam zaspanym głosem, gdy już była u mnie w pokoju.
-Zayn dzwoni !-krzyknęła przejęta. No tak. Od 4 lipca, czyli ich pocałunku podczas gry w butelkę nie gadają za dużo. Rose nie chciała go widzieć. Dlaczego .? Najzwyczajniej w świecie się za-ko-cha-ła. To takie dziwne .?
-No to miło, tylko ty chyba wiesz, że wczoraj wyjechali w trasę .? Więc nie martw się, nie będzie chciał się spotkać-zaśmiałam się. A, no tak, zapomniałabym. Chłopacy wczoraj wyjechali w trasę. Wrócą dopiero przed świętami. Co jak co, ale znajomość Rose i Zayn'a trwała długo, naprawdę.-Odbierz-uśmiechnęłam się do siostry, a ona przyłożyła telefon do ucha.
R:Tak .? ... Cześć Zayn ... Jesteście już .? .... Aha ... właściwie to nie wiem ... naprawdę ?... hahaha... tak ... kiedy.? ... dopiero .? ... a jak Harry.? .... serio .? .... muszę jej powiedzieć, hahah ... dobra ... no to powodzenia i do zobaczenia w święta ... no pa...
-I co .? Było aż tak strasznie .?-zapytałam.
-A żebyś wiedziała-wystawiła mi język.
 
 
3 października
Rose.
 
 
 
I jakoś wytrzymaliśmy wakacje bez chłopaków, ale muszę przyznać, że cholernie za nimi wszystkimi tęsknię. A zwłaszcza za Zayn'em. Tak kurwa, mogę przyznać, że przez ten jebany pocałunek zakochałam się w nim,. ponieważ nie znam nikogo, kto działa na mnie tak jak on. Jest już październik, więc ja i Jess idziemy na studia. Tak, owszem, mamy tylko 18 lat, a na studia idzie się od 19, ale wcześniej poszłyśmy do podstawówki. Na przykład w wieku 15 lat poszłyśmy do liceum, a w wieku 12 do gimnazjum. Tak to już bywa, że jakieś zmiany są. We wakacje składałyśmy papiery na uczelnię w Londynie, na tą, na którą chodzi Eleanor. Aiden również idzie na studia, ale on już na 3 rok. Eleanor będzie teraz na 2 lub 3 o ile się nie mylę. Mój brat poszedł na budownictwo, moja siostra na medycynę, a ja na architekturę. Było już coś w rodzaju "rozpoczęcia roku". Teraz jedyne na co czekam to święta, ponieważ chłopacy mają w końcu przyjechać. No, ale co tam, przed tym ponad 2 miechy studiów, mam nadzieję, że jakoś to nam dość szybko zleci. W sierpniu urodziny miał Liam, a we wrześniu Niall. Robili w te dni twitcam'y, więc mieliśmy okazję ich zobaczyć i złożyć życzenia.
 
 
3 listopada
Aiden.
 
 
No więc minął już dobry miesiąc, odkąd jesteśmy na studiach. A Jess i Rose tylko cały czas płaczą, że chcą święta, bo chcą zobaczyć chłopaków. No brawo, mądre są. Często też przychodzą do nas dziewczyny chłopaków, czyli Dan, El oraz Cher. Ja i Rose pogłębiamy z nimi znajomość, ponieważ nasza Jess zna je już na wylot. Więc co do nauki ... źle nie jest. Nawet dobrze sobie radzimy, a mi się jakoś tak podoba w Londynie. Całe szczęście, że nie mieszkamy już w Washyngtonie. Ogólnie Rose też się tu podoba. Jednak najbardziej cieszy nas to, że odnaleźliśmy Rose. Już ... 4 miesiące, odkąd jest z nami. Jesteśmy z tego ogromnie dumni.
 
 
 
22 grudnia
Jess.
 
 
No i już za 2 dni Wigilia i za 2 dni przyjeżdżają chłopcy. Przygotowania do świąt idą pełną parą. Ja, Rose, Aiden, Cher, El i Dan byliśmmy wczoraj na ogromnych zakupach świątecznych. Wpadlismy po prostu w wir zakupów. Dziewczyny zaproponowały, żebyśmy wszyscy spędzili Wigilię u chłopaków, ponieważ, gdy oni przyjadą, to od razu się z nimi zobaczymy. Zgodziliśmy się na to. Już od dzisiaj zaczęliśmy pomagać im w sprzątaniu w domu chłopaków. Mieliśmy poczekać na nich z ubieraniem choinki, ale niestety ptzyjadą dopiero we Wigilię, więc postanowiliśmy zabrać się za to dzisiaj, tylo nasza szóstka.
-Aiden, no pospiesz się !-krzyczałam.
-No wybacz, ale ta choinka jest cholernie duża !-usłyszałam jak krzyczy wraz z Cher, ponieważ to z nią znosił choinkę ze strychu. Tak, owszem, możemy sobie odpierdalać w domu chłopaków co nam się żywnie podoba, najwyżej nas za to zabiją, ale i tak nas kochają.
-Aiden, Cher, cioty ruszać tą dupę, czasu co raz mniej !-poganiała ich Dan.
-Taka kurwa mądra jesteś, to nam pomóż-powiedział Aiden. Widać było, że on i Cher są już nieźle wkurwieni na tą choinkę.
-Wow-powiedziałyśmy wszystkie widząc jaka duża jest choinka chłopaków.
-W tamtym roku była mniejsza-zdziwiła się El.
-Tu coś jest-podał mi karteczkę Aiden, a ja zaczęłam czytać na głos.
 
"Cześć dziewczyny !
 
Stwierdziliśmy, że może w tym roku przyda się większa choinka, aby zmieściło się pod nią więcej prezentów. Mamy nadzieję, że jak wrócimy, to ona będzie stała i wyglądała jakoś przyzwoicie. Tęsknimy.
 
Z, H, L, N, L ; )"
 
-Co za idioci-zaśmiałam się.
-Ojj, spokojnie Jess, jeszcze dwa dni i będziesz mogła wpaść w objęcia Styles'a-zaśmiały się Danielle i Eleanor.
-Pfff, nawet tego nie oczekuję-odpowiedziałam im.-Bierzmy się za choinkę-powiedziałam tylko. Wraz z Cher i Aiden'em próbowaliśmy jakoś ustawić tą choinkę, dobrze, że przynajmniej sufit jest wysoko, ponieważ choinka była ogromna. Zaczęliśmy ubieranie ... To była jakaś masakra. Cher cały czas tłukła jakieś bąbki, nasz mały szkodnik. Natomiast Rose i Dan miały mały problem z łańcuchami, a Aiden i El zajęli się światłami, co ... też nie poszło im zbyt dobrze, ponieważ prawie coś wysadzili, gdyż mój mądry bracieszek wraz z Calder umyli światełka i podłączyli je do gniazdka. Na sam koniec stwierdziliśmy, że podetniemy trochę tą choinkę, ponieważ była naprawdę ogromna. Postanowiliśmy ubrać też choinkę z tamtego roku, gdyż salon był ogromny i jedna choinka to było naprawdę mało. Dzień ogólnie zleciał szybko, a wszystko przez te choinki plus do tego zakładaliśmy oświetlenie na dworzu ...
 
 
******************************************
Siema miśki !
Zacznę od tego, że rozdział krótki i przyspieszony.
Dlaczego .?
Jutro Wigilia, więc chciałam napisać taki rozdział typowo Wigilijny, więc postanowiłam przyspieszyć nieco akcję, ażeby Jess i Rose szybko nie połączyły się w pary chłopców wysłałam w trasę ; P
Więc rozdział się podoba .?
Jutro dodam dłuuuugi i Wigilijny rozdział ze zdjęciami i wgl, specjalnie dla was, bo to już jutro Wigilia, jej !
Więc ...
Jeśli będą komentarze, A MUSZĄ BYĆ, to jutro Wigilijny rozdział, więc licze na was, a ja zabieram się za pisanie 5 ; )
Więc do jutra misiaki ; )
 
Alex ; )

 


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 3.

4 lipca
Rose.
Po prostu całą noc nie zmrużyłam oka. Siedziałam na necie i próbowałam różnych środków, aby dowiedzieć się, gdzie ona mieszka. No halo, ale moja siostra żyje, a na dodatek mieszka gdzieś w okolicy ! Nie mogę uwierzyć, że tak szybko udało mi się ją znaleźć...
-Rose !-słyszałam jak Aiden mnie woła, więc zeszłam na dół.-Wow-to było pierwsze słowo jakie wypowiedział. No tak. Wory pod oczami, rozpierdolone włosy, dziwne ciuchy i ten niemiły wyraz twarzy.
-Wiem, wyglądam okropnie-zaśmiałam się.
-Zostawiłaś telefon na dole. O jakiejś 9 dzwoniła niejaka Eleanor i mówiła, że zna Jess-zaczął.
-CO !?-ucieszyłam się nagle.
-Chcą się spotkać w galerii o 12.-dodał.
-Zaraz, chcą .?-zdziwiłam się.
-Jess, ta Eleanor, jej dwie przyjaciółki i pięciu chłopaków-odpowiedział.
-Wow. No nic, miło będzie poznać nowe osoby-uśmiechnęłam się i wtuliłam w Aiden'a.
 
 
Jess.
 
 
Tak kurwa, nareszcie. Mam się dziś spotkać w końcu z Rose, a nawet Aiden'em ! Świat to jednak jest sprawiedliwy. Ale czy to możliwe .? A co tam, nie będę teraz rozkminiać, ważne, że (chyba) żyją i nie mogę się już doczekać spotkania z nimi.
-Jess .?-kurwaaaa, no kto mnie znowu budzi ! Oszaleje kiedyś w tym domu, te ciołki siedzą tu znowu od samego rana .?
-Czego-powiedziałam zaspanym głosem schodząc na dół. Dostrzegłam tylko Niall'a, Cher, Hazzę oraz Zayn'a w salonie.-A wam co .?-zaśmiała się, ponieważ Cher i Niall się całowali, a Harry chciał pocałować Zayn'a, czego mulat próbował uniknąć.
-Powiedz coś temu idiocie, jemu miłości chyba brakuje!-zaczął krzyczeć Zayn.
-Właśnie, idź z nim na randke, albo coś-zaproponował Niall.
-Chętnie kurwa, wiesz >?-powiedziałam równocześnie z Hazzą, przez co wszyscy się zaśmialismy.
-Hmm, jakby się tak namyśleć, to zły pomysł to nie jest-przysunął się do mnie Styles.
-Pocałujcie się-wyskoczył Malik.
-CO !?-wydarłam się.
-No już, już, bo inaczej cię z domu nie wypuszcze-odezwała się Cher, a ja zmroziłam ją wzrokiem. Jako jedyna wiedziała, że Hazza już od dłuższego czasu mi sie podoba, ale żeby takie coś .?
-Mi pasuje-uśmiechnął się Styles, a ja niedowierzałam. Każą nam się pocałować, a on zwykłe "mi pasuje", czy to kurwa jakiś żart .?-No dawaj, przyjacielski pocałunek-złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, nie zważając na moje protesty wpił się w moje usta. Nagle poczułam tysiące motyli w brzuchu i mimowolnie zaczęłam się uśmiechać. Myślałam, że tam po prostu padnę. Chciałam się bardziej zaangażować w pocałunek, ale on już się oddalił, a nasi znajomi zaczęli bić brawa.
-Jak było .?-zapytał Malik.
-Odwdzięczę się-uśmiechnął się do niego Harry.
-Dobra, może będziemy się zbierać .?-zaproponowałam, ponieważ dochodziła godzina 12. Wszyscy wyszliśmy z domu i poszliśmy jeszcze po resztę, a następnie poszliśmy do galerii. Oczywiście po drodze było multum fanek, które po prostu chciały autografy, inne zdjęcia, a jeszcze inne nas śledziły, hmm, też miło. Nie rozumiem tych dziewczyn. Dobra, okk, miło jest spotkać pięciu bogów sexu, oczywiście nie, żebym coś o tym wiedziała, no, ale mogłyby się trochę ogarnąć. Weszliśmy w 9 do galerii i od razu skierowaliśmy się do Starbucks'a, ponieważ tam umówiliśmy się z Rose i Aiden'em. Czekaliśmy jakieś 15 minut, gdy zauwazyłam, że do kawiarnii wchodzi blondynka, którą dobrze pamiętałam z wczoraja, a z nią wysoki chłopak, który przypominał mojego brata w wieku 17 lat. Od razu podniosłam się z miejsca i rzuciłam na nich.
-Aiden, Rose !-krzyknęłam uradowana i wtuliłam się w moje rodzeństwo.
-Jess-powiedzieli jednocześnie.
-Tak bardzo tęskniłem-odezwał się mój brat, po czym jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Hej no, ja też, myślałam, że zginęliście-powiedziałam.
-My też-zaśmiała się moja siostra.
-Chodźcie, poznacie moich przyjaciół-dodałam i skierowaliśmy się do stolika.
-To Cher, z nią mieszkam i jej chłopak Niall-wskazałam na moją współlokatorkę i blondyna.-To jest Louis i jego dziewczyna Eleanor-pokazałam na uśmiechniętego Tommo i również zawsze uśmiechniętą Eleanor.-To Liam i jego dziewczyna Danielle-wskazałam na naszego daddy'ego i brunetkę z burzą loków na głowie.-...oraz ... Zayn i Harry-lekko się zaśmiałam wskazując na lokowatego i mulata.-Ludzie, to Aiden i Rose-przedstawiłam jeszcze ich moim przyjaciołom i w spokoju mogliśmy pogrążyć się w głębszej rozmowie. Siedzieliśmy w kawiarnii aż do 16, czyli bite 4 godziny. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. W końcu odnalazłam rodzeństwo, a na dodatek oni zaprzyjaźnili się z moimi przyjaciółmi.
-To jak, może chcecie zabrać ją do siebie, skoro tak długo się nie wiedzieliście .?-zwróciła się Cher do mojej siostry.-Poza tym strasznie chrapie-zaśmiała się.
-Tak, pewnie, świetny pomysł-uśmiechnęłam się, na co moje rodzeństwo tylko przytaknęło.
-To może pojedziemy do Cher, Jess się spakuje, a przy tym pogramy w butelkę >?-zaproponował Tommo, na co wszyscy się zgodzili i w 11 poszliśmy do domu już tylko mojej przyjaciółki. Po około 30 minutach byliśmy już w mieszkaniu i siedzieliśmy w okręgu na podłodze w celu rozpoczęcia gry.
-To kto pierwszy .?-zapytałam trzymając butelkę.
-Panie mają pierwszeństwo-zwrócił się do mnie Styles.
-Dobra, ja mogę-wzięła ode mnie butelkę Cher i zakręciła. Wypadło na Lou.
-No Tommo, pytanie, czy wyzwanie .?-zapytała.
-Oczywiście, że wyzwanie-powiedział triumfalnie.
-Dobra, no to .... emmm ... hmmm ... MAM ! Napal w kominku-rozkazała mu, co szybko wykonał.
-I to tyle .? Śmiszna jesteś-walnął ją w plecy Louis.
-ZARAZ ! To nie wszystko ... napaliłeś w kominku, a teraz masz ... wrzucić tutaj wszystkie marchewki-zarządziła.
-CO !? TY ZDRAJCO ! JA JE KOCHAM !-zaczął sprzeciwiać się Tommo, no, ale oczywiście musiał wykonać zadanie. Wyjął z lodówki wór marchew i wrzucił je do kominka.
-Będę tęsknił-zaczął płakać spoglądając na szybkę, za którą był rozpalony ogień.-Zginiesz marnie-posłał Cher złowrogie spojrzenie i wróciliśmy na podłogę do salonu. Kręcił Lou i tym razem wypadło na Hazze.
-Zwal konia Niall'owi-zaśmiał się Tommo, przez co wszyscy zrobili "fuuuuu"
-Jebło Cię .?-zadrwił z  niego Styles.
-Dobra, to pozwól nam wyprostować swoje włosy-powiedział Tomlinson po chwili myślenia.
-NIe odważysz się ..-zmroził go wzrokiem Harry.
-Ej, czekajcie, przecież on nawet nic nie wybrał-przerwała im Danielle.
-To chce pytanie !-krzyknął szybko Styles.
-Dobra, to podoba Ci się ktoś >?-zapytał Lou.
-Tak-odpowiedział mu krótko Harry.
-Kto .?-dopytywał się Louis.
-Pytanie było jedno-wystawił mu język Harry i kręcił butelką. Wypadło na Zayn'a.
-Odwdzięczę Ci się Malik-uśmiechnął się chytro Styles. No tak, za dziś rano ...
-A więc wyzwanie-stwierdził Zayn i czekał, aż Harry coś powie.
-Pocałuj się namiętnie, z naszą nową przyjaciółką-mówiąc to wskazał na Rose, która od razu zaprotestowała.
-Nie, z nikim się nie całuje !-zaczęła się śmiać.
-Ale to Zayn, no weź !-błagał ją Tommo.
-Ja tam nie mam nic przeciwko wyzwaniu-poruszył "kusząco" brwiami Malik, przez co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Lepiej, nie, bo wykorzysta ją do bardziej zboczonych celów-zaprotestowała El.
-Tik-tak, tik-tak..-mówił powoli Harry.
-Dobra, dobra, już-walnął go w głowę Malik i przybliżył się do mojej siostry. Stykali się już czołami. Chłopak błyskawicznie  wpił się w jej usta i zaczęli się namiętnie całować.
-Dobra, ok, starczy-powiedział Harry, ale oni nie przestawali, zaczęli całować się jeszcze szybciej i przybliżyli się jeszcze.-Dobra, mieliście się pocałować, a nie całować-zaśmiał się z nich Styles, ale oni go nie słuchali. Nadal byli zajęci sobą. Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia .?
-Dobra, dość !-zaczęłam śmiać się z nich razem z Aiden'em, więc rozłączyliśmy ich.
-Ej, ale mi się podobało !-krzyknął smutny Zayn, kiedy odciągałam go od Rose.
-Malik, zboczuchu, ogarnij się-pogłaskał go po głowie  Liam. Reszta dnia przebiegła normalnie. Graliśmy do późna, a potem wróciłam z Rose i Aiden'em do mojego nowego domu ...
 
 
****************************************
Siema miśki !
I jak u was .?
U mnie ok, nie licząc tego, że przez moją nieduczoną klasę jutro mam 2 sprawdziany, a w środę 4 -.-
Podtrzymujcie mnie na duchu, bo zaraz kogoś ukatrupię.
W dodatku ostro pokłóciłam się z koleżanką, uwaga czyt. koleżanką, nie przyjaciółką, heheh, ale szczegółów nie bd. opisywać, bo wiadomo jak wygląda kłótnia, szczególnie taka bezsensowna ; P
Więc jak wam się podoba rozdział .,?
Obiecałam trójeczkę dziś po południu i jak .?
Podoba się .?
Tak, czy nie .?
Komentujcie, plissssssssska < 3
Więc ... 4 .?
Nie wiem, może w święta napisze, jak mi się uda.
Wpadajcie na pozostałe blogi:
No i comment bitches !
Jakieś pytania .?
Walcie śmiało ; )
Do następnego ; )
Kocham ; )
+chcesz być informowany o nowych rozdziałach .? Napisz adres bloga w zakładce INFORMOWANI po prawej stronie bloga, a na pewno napisze do cb ; )
+krótki wiem, ale chyba się podoba. ? ; )
 
 
 
Alex ; )


niedziela, 16 grudnia 2012

Zapowiedź 3 rozdziału ...

4 lipca
Rose.
 
 
Po prostu całą noc nie zmrużyłam oka. Siedziałam na necie i próbowałam różnych środków, aby dowiedzieć  się, gdzie ona mieszka. No halo, ale moja siostra żyje, a na dodatek mieszka gdzieś w okolicy ! Nie mogę uwierzyć, że tak szybko udało mi się ją znaleźć...
-Rose !-słyszałam jak Aiden mnie woła, więc zeszłam na dół.-Wow-to było pierwsze słowo jakie wypowiedział. No tak. Wory pod oczami, rozpierdolone włosy, dziwne ciuchy i ten niemiły wyraz twarzy.
-Wiem, wyglądam okropnie-zaśmiałam się.
-Zostawiłaś telefon na dole. O jakiejś 9 dzwoniła niejaka Eleanor i mówiła, że zna Jess-zaczął.
-CO !?-ucieszyłam się nagle.
-Chcą się spotkać w galerii o 18.-dodał.
-Zaraz, chcą .?-zdziwiłam się.
-Jess, ta Eleanor, jej dwie przyjaciółki i pięciu chłopaków-odpowiedział.
-Wow. No nic, miło będzie poznać nowe osoby-uśmiechnęłam się i wtuliłam w Aiden'a.
 
*******************
Cześć misiaki, zabijecie mnie !?
Sorry, ale dam wam tylko zapowiedź 3 rozdzialu, żebyście żyli w niepewności co się stanie na tym spotkaniu.
Tak, jestem zuaaa ; )
Nie, a na serio chciałam dodać rozdział, a tu patrze tylko dwa zdania.
Dopisałam coś i stwierdziłam, że dam wam tylko zapowiedź.
Massive thank you za 8 komentarzy pod 2 ; )
Bardzo mi miło.
Jeśli pod zapowiedzią będą komentarze, tak może ze 2-3 to w poniedziałek po południu napisze 3 rozdział  ;)
pojawił się tu przed chwilą 10 rozdział, zapraszam ; )
na to opowiadanie MOJE również gorąco zapraszam ; )
na tym moim blogu konkurs, zapraszam ; )
Więc wpadajcie, komentujcie i ... nn w poniedziałek jeśli będą komentarze no i wpadajcie na blogi i komentujcie i wgl iwgl.
Kocham was ; )
 
 
Alex ; )

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 2.

ROZDZIAŁ 2.

3 lipca.
Jess.


-Cher, długo jeszcze !?-krzyczał Harry. Ja, Harry i Niall, czekaliśmy wciąż na naszą przyjaciółkę. Jak zwykle najdłuzej się ubierała. To tylko zakupy, nie musi wyglądać perfect. No, ale niestety ona jest na tym punkcie przewrażliwiona.
-Już idę, czekajcie !-darła się.
-Ty masz zamiłowanie do jedzenia, a ona do mody-zwróciłam się do Niall'a.
-I żadnego od tego zamiłowania nie można odciągnąć, prędzej Cię zabiją-zaśmiał się Harry.
-O jeny, odwal się kociarzu-skarcił go blondasek.
-Jak wyglądam >?-usłyszałam głos Cher.
-Extra, pięknie, bosko, chodź już-powiedziałam szybko nawet na nią nie patrząc.
-Eeeeeeeeeeeej !-usłyszałam tylko. Nie zwracałam na to uwagi. Ja i Harry szliśmy trochę szybciej, a za nami Niall z Cher. Szliśmy właśnie na zakupy do galerii. Daleko nie mamy, więc poszliśmy na pieszo. Na całe szczęście już chyba cały Londyn widział chłopaków, chyba wszyscy mają ich zdjecia, więc nie ma takiego szału, jak np. 3 miesiące temu. Wtedy to 15 dziewczynek by MNIE prawie zabiło, a co dopiero ich. Massakra...



 
 3 lipca.
Rosie.
 
Nie mam już na to siły. Wczoraj obeszliśmy prawie całe miasto i nic. Nie znaleźliśmy jej ! Jestem na siebie cholernie zła za to ! To wszystko nie powinno się tak potoczyć. Byłam cholernie zła ! Jedyne co mi teraz pomoże !? Hmm ... Może zakupy !?
-O czym tak myślisz .?-zapytał mój braciszek wchodząc do kuchni
-Może pójdziemy dzisiaj na zakupy .? Przyda mi się trochę nowych ciuchów-uśmiechnęłam się.
-I butów nr.43567622424 .? Jasne, możmy iść-zaśmiał się.
-Dobra, to ja się idę ogarnąć, a ty coś zjedz i spotykamy się tutaj za 20 minut.
-SPoko-odpowiedział krótko, a ja pobiegłam na górę do mojego pokoju. Weszłam najpierw do garderoby i jakiś czas zastanawiałąm się nad strojem. Są wakacje, lipiec, jest ciepło więc zdecydowałam się na jakieś letnie rzeczy. Ubrałam się w nie, a następnie ruszyłam do łazienki w celu 'ogarnięcia' moich włosów. Wyczesałam je i postanowiłam zostawić rozpuszczone, gdyż nie lubiłam za bardzo robić warkoczy, kitek itp. Wybrałam jeszcze tylko jakieś buty i wzięłam do ręki moją ulubioną torebkę. Spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Gotowa już zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Aiden. We dwoje wyszliśmy z domu i powolnym krokiem udaliśmy się w stronę galerii, ponieważ wiedziałam gdzie ona się znajduje. Byliśmy na miejscu tak po około 15 minutach. Galeria była ogromna, myślałam, że tam po prostu umrę. To był raj. Szeroko otworzyłam oczy ze szczęścia i patrzyłam na budynek przez dłuższą chwilę.
-Jeśli obiecasz, że nie zbankrutujemy, to pozwolę Ci tu wejść-zaśmiał się.
-Ha Ha Ha-powiedziałam ironicznie. Złapałam brata za rękę i weszliśmy do środka. Było tam całkiem sporo ludzi, którzy tak po prostu wędrowali sobie od sklepu do sklepu. Mówiąc już o sklepach ... Było ich po prostu mnóstwo, w tym jedne z moich ulubionych. Od razu przykuł moją uwagę sklep Louboutin'a.
-Muszę mieć te szpilki-powiedziałam chytrze do Aiden'a patrząc na wystawę w sklepie. Spojrzałam na niego z uśmieszkiem.
-Idź. Spotkamy się przy wyjściu za godzinę, ok .?-zaporponował.
-Tylko godzinę .?-jęczałam.
-Godzina. 59 minut 40 sekund ... 59 minut 38 ... 37 ... 36 ...-mówił.
-Oj dobra, zamknij się !-skarciłam go i poszłam w stronę sklepu. Weszłam na spokojnie i obejrzałam kilka par butów. Nie było dwóch takich samych i tym lepiej, nikt inny nie będzie miał takich. Przymierzyłam parę czerwono-czarno-białych szpilek. Była tylko jedna para, więc modliłam się, aby były dobre. Idealne ! Ucieszyłam się bardzo. Wzięłam pudełko z butami i podeszłam do kasy.
-Te buty, tak .?-zapytała kasjerka z uśmiechem, a ja przytaknęłam.
-2 tysiące dolarów proszę-poprosiła kasjerka, a ja wręczyłam jej kartę kredytową. Przyjęła i przełożyła przez 'jakieś urządzenie'. Oddała mi kartę i zapakowała moje buty przy tym mówiąc.
-Ma pani szczęście. Na świecie istnieje tylko pięć egzemplarzy tych butów. Pani wykupiła ostatnią parę-uśmiechnęła się do mnie i wręczyła torbę z butami.
-Dziękuję-odwzajemniłam uśmiech.
-Do widzenia i zapraszamy ponownie-powiedziała, a ja już wyszłam ze sklepu. Byłam cholernie dumna z mojego zakupu. Następnym sklepem był NIKE. Lubiłam chodzć w szpilkach, czy sukienkach, ale czasem też lubiłam postawić na spodnie, czy trampki. Weszłam do sklepu i zaczęłam przeglądać różne ciuchy oraz buty, czy też czapki. Przykuły moją uwagę pewne buty. Dokładnie poczciwe, białe Air Force One. Od razu mi się spodobały. Znalazłam odpowiedni numer buta i przymierzyłam je. Idealne. Wzięłam pudełko i powędrowałam z nim do kasy.
-500 dolarów poproszę-powiedziała kasjerka, a ja wręczyłam jej kartę. Dumna z siebie wyszłam ze sklepu i powędrowałam do kolejnego. Byłam chyba w jakiś 20. Kupiłam jeszcze trampki, 2 sukienki, 3 pary długich spodki, 2  pary krótkich spodenek, 4 koszulki i inne duperele. Byłam cała obładowana zakupami. Gdy wychodziłam z ostatniego sklepu wpadłam przez przypadek na kogoś i się przewróciłam.
 
 
Jess.
 
 
Zakupy jak najbardziej się udały. Miałam już na rękach dobre 10 toreb i ręce zaczęły mnie już boleć. Gdy wchodziłam do ostatniego sklepu wpadłam na kogoś i przewróciłam się. Byłam sama, ponieważ moi przyjaciele chodzili po innych sklepach. Jakoś udało mi się podnieść i wzięłam swoje torby z zakupami. Spojrzałam na dziewczynę, miała na oko z 19 lat.
--Przepraszam-powiedziałąm do niej.
-Ja też-odpowiedziała dziewczyna i wyminęła mnie, no i znów ogarnęło mnie to dziwne uczucie. Znów poczułam, że ...
-Jess !-usłyszałam jak ktoś krzyczy. Odwróciłam się i ujrzałam moich przyjaciół. Właśnie kończyli zakupy, więc postanowiliśmy już wszyscy wrócić do domu.
 
 
Aiden.
 
 
Wróciliśmy do domu tak koło 15. Zakupy trwały dłużej, ponieważ moja skromna siostrzyczka wpadła w szał. Musieliśmy wracać do domu taksówką, bo przecież nie doszłaby z tymi torbami. Gdy byliśmy już w mieszkaniu rzuciliśmy wszystkie zakupy na dywan w salonie.Wzięła do ręki swoją torbę i wyjęła z niej pudełko, w którym znajdowały się czerwono-czarno szpilki.-Te nie są moje-powiedziała i wyjęła paragon.-Szpilki robione na zamówienie, 3000 dolarów, Jessica Carter-zaczęła czytać.
-Zaraz, Jessica Carter !?-podniosłem się.
-O Boże ! To musiała być ta dziewczyna, na którą wpadłam !-krzyknęła.
-Zaraz, jak to wpadłaś .?-zdziwiłem się.
-Wpadlam przy sklepie na jakąś dziewczynę i wszystkie nasze torby poleciały na ziemię. Przy podnoszeniu ich pomyliłyśmy torby-wytłumaczyła.
-Jest może na tym paragonie adres .?-zapytałem.
-Nie, nie ma-odpowiedziała zawiedziona i pobiegła na górę, po chwili wróciła z laptopem.
 
 
Jess.
 
 
Gdy byłam już w domu zaczęłam sprawdzać co ja tak dokładnie kupiłam. na pierwszy rzut oka wpadła mi torba z szpilkami od Louboutin'a. Wyjęłam pudełko, a z niego czerwono-czarno-białe szpilki. "One nie są moje"-pomyślałam. Przeszukałam jeszcze torbę i znalazłam paragon.
-2000 dolarów..., kupione dzisiaj..., karta kredytowa ... Rose Carter ...-czytałam cicho.-ROSE CARTER !?-wydarłam się. To musiała być ta dziewczyna, na którą wpadłam. ALE JAK .? Przecież Rose nie żyje ! Nie, nie, nie, nie, to nie możliwe ! To nie mogla być ona. Zaraz ... pamiętam, że była blondynkom, na oko 19 lat ... KURWA, TO MOJA ROSE ! ALE JAK .? CO .? DLACZEGO .? ONA ŻYJE .? JAK KURWA, JAK TO MOŻLIWE !?!?!?!- krzyczałam do siebie w myślach. Nie mogłam pojąć tego, że po 4 latach dowiaduje się, że moja siostra jednak żyje. Szybko zbiegłam na dół i zauważyłam tam Cher, Zayn'a, Liam'a oraz Eleanor.
-A gdzie reszta .?-zapytałam.
-Pojechali z Niall'em po jedzienie-odpowiedział Liam.
-Czytaj !-dałam El do ręki paragon.
-Rose Carter .? Twoja siostra chyba się tak nazywała .?-zaciekawiła się.
-Bo to kurwa jest moja siostra ! Wpadłam na nią w sklepie i pomyliłyśmy torby z butami, ale nie poznałam jej, nie gadałam z nią i nie wiem, gdzie jest ~!-krzyczała.
-Opanuj się-poradził Zayn.
-JAK !?-krzyknęłam na niego.
-Jess, spokojnie. Skoro to rzeczywiście Twoja Rose, to na pewno się znajdzie-pocieszała mnie Cher.
-Czekajcie, to chyba numer telefonu ...-powiedziała Eleanor, która nadal przyglądała się paragonowi...
 
 
 
****************************************


 Cześć miśki !
Mam dla was 2 !
Podoba się .?
Macie jakieś pytania .?
Sugestie .?
walcie śmiało ; )
Wpadajcie na pozostałe blogi i KOMENTUJCIE !!!
3 rozdział, jeśli będą komentarze, tak co najmniej ... 4 ; P
Do następnego ; )


Alex ; )

 


sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 1.

ROZDZIAŁ 1.
 
 
Rosie.
1 lipca
 
-Aiden ...-odezwałam się w końcu po dłuższej chwili milczenia. Siedzieliśmy właśnie w samolocie do Londynu. Liczyliśmy, że znajdziemy tam Jess. Nie widzieliśmy jej tyle lat ... Nie mamy jak się z nią nawet skontaktować. Wiemy jedynie, że żyje. To jest pocieszające.
-Hmm .?-zapytał patrząc na mnie z uwagą, a po moich polikach zaczęły spływać łzy.
-Nie martw się Rose. Znajdziemy ją. Wtedy już wszystko będzie dobrze-zapewnił mnie i delikatnie wytarł swoim palcem moje łzy.
-Nigdy nie będzie dobrze. Przecież wiesz ... Ich już nie ma ..-mówiłam przejęta.
-Nawet tak nie mów-wszedł mi w słowo.-Oni są z nami. Cały czas-dodał i przytulił mnie mocno. Tego teraz potrzebowałam. Nie zamieniłabym Aiden'a, na nikogo innego. To mój brat i kurewsko mocno go kocham. Zawsze mi pomoże. Gdy ja płacze, on płacze, gdy ja się śmieje, on się śmieje, gdy ja mam problem, to znaczy, że oboje mamy problem. Zawsze byliśmy nierozłączni i mimo, że Aiden jest aż o 3 lata starszy, to dogadujemy się. Gdyby nie on, nie wiem, gdzie bym teraz była. Pewnie siedziała skulona w kącie jednego z pokoi z domu dziecka, płacząca i mająca nadzieje, na to, że coś się zmieni. Nie dałabym rady. To dzięki niemu Frank i Elle nas zaadoptowali. Nienawidziłam tam mieszkać. Nie chodzi o sytuacje. Byli bogatą rodziną, niczego nam nie brakowało, w szkole było OK, tylko Washington. Nienawidziłam tego miasta. Nie mniej jednak jestem ogromnie wdzięczna Elle i Frank'owi za to, co dla nas zrobili. Oboje jesteśmy. Bałam się, co będzie dalej. Dolecimy do UK dopiero za 2 godziny. Będzie już 23. Wynajmiemy jakiś pokój w hotelu, czy coś, a jutro zaczniemy działać. Dobrze, że przynajmniej już zaczęły się wakacje.
 
 
Jess.
 
 
-Zayn, polewaj, polewaj !
-Rzuć mi papierosy !
-No podaj ten kieliszek !
-Nie leż na mnie !
-Nie lizać się tu !-słyszałam tylko krzyki moich znajomych. Zrobiliśmy imprezę, na rozpoczęcie wakacji. Ja, Cher, Eleanor, Danielle, Harry, Niall, Louis, Liam i Zayn. My - dziewiątka wspaniałych przyjaciółk. Niczego im nie brakuje. Mnie również. No, może poza jednym. Rodziny ... Tak cholernie za nimi tęsknię. Rodzice zginęli parę lat temu, a Aiden i Rosie .? Bardzo prawdopodobne, że stało się tak samo. Nie byłam na pogrzebie. Od razu wyjechałam z Glassgow. Nie chciałam tam być. Moja rodzina zginęła - od tamtej pory nienawidzę tego miejsca. Musiałam uciec. Odizolować się od wszystkiego, co przypominałoby mi mamę, tatę, Rose, czy Aiden'a. Jedyne, co po nich mam, to nazwisko. Nazwisko i masę wspomnień, przez które nie mogę powstrzymać się od płaczu. Co robię .? Aktualnie mieszkam z moja najlepszą, zdecydowanie, najlepszą przyjaciółką - Cher. Tak, Cher Lloyd. Nasi przyjaciele, którzy mieszkają obok to One Direction wraz z Danielle i Eleanor. Skąd wszyscy się znamy .? Cher poznałam w Glassgow, gdy byłam młodsza, ona zaś zaprzyjaźniła się z One Direction podczas X-Factor'a. Potem wszystko inaczej się potoczyło. Moja przyjaciółka jest w związku z Nialle'm. Danielle i Liam są parą, tak samo jak Eleanor i Louis. Jedynie ja, Harry i Zayn to Forever Alone. Nie przeszkadza nam to. Lubimy pośmiać się z tamtych, gdy się liżą, czy coś w tym stylu. Mamy z tego niezłą bekę. Czy utrzymuję z kimś bliższe stosunki .? Cher jest na pierwszym miejscu. Jest dla mnie jak siostra. Oczywiście tak samo jak Dan, czy El. Na drugim całe One Direction. Nie mam chłopaka i nie szukam. Nigdy się tak naprawdę nie zakochałam. Po co mi to .?Wystarczy mi ból po utracie rodziny. Nie chcę do tego złamanego serca. Taki związek jak Li+Dan, to związek idealny. Oni się nie kłócą, nie wyzywają, nie zdradzają się. Szczerze się kochają. Tak samo mają Lou z El, czy Cher z Nialler'em. Jest 23, a my nadal bezczynnie siedzimy w tym salonie. Cheljemy, palimy, wygłupiamy się ... Zaraz ... MY !? Oni ... Ja tylko siedzę cicho na kanapie i popijam sobie whisky. Moi przyjaciele to rozumieją. Wiedzą, co przeszłam i potrafią zrozumieć to, że czasem chce być sama, potrzebuję chwili wyciszenia, czy też momentu nie odzywania się. Nie przeszkadza mi to, że oni się drą. Ważne, że póki nie chce, nie muszę się odzywać. Wolę porozmyślać. Naprawdę lubię to robić.

Aiden.
-Rose. Rose, obudź się-szturchałem lekko moją siostrę. Właśnie zaraz mieliśmy lądować, więc próbowałem jakoś ją obudzić. Przyglądałem się jej z uwagą, a po chwili zauważyłem, jak otwiera oczy.
-Aiden ?-zapytała zaspanym głosem.
-Wstawaj śpiochu, zaraz lądujemy-uśmiechnąłem się do niej ciepło, a ona momentalnie podniosła się z fotela. Spojrzałem za zegarek, który miałem na ręku. 23:13. Nie jest źle.
~~*~~
Z powodu tego, że nie chcemy wracać do Washingtonu, a mamy zamiar długo zostać w Londynie, po prostu kupiliśmy dom. Tak, o w pół do 12 w nocy kupiliśmy dom. Jest położony w bardzo miłej i spokojnej dzielnicy. Byliśmy bardzo zmęczeni. Chcieliśmy jak najszybciej wszystko rozpakować i pójść spać.
2:27
-Proszę Cię, powiedz, że to już wszystko-jęczała Rose machając nogami, na których miała grube, czarne skarpetki z twarzą Kaczora Donald'a.
-Skoro leżysz już na łóżku, to chyba tak-odpowiedziałem.
-Fajny ten dom. Jak długo tu będziemy .?-zapytała.
-Wydaje mi się, ze na stałe-odezwałem sie po chwili myślenia.
-Yey ! Dziękuję Ci ! Nie to, że nie lubie Elle i wgl, ale nie chce wracać do Washingtonu, tam jest nudno-tłumaczyła.
-Spokojnie mała. Zamieszkamy tu na stałe. I tak pewnie trochę nam zejdzie, zanim znajdziemy Jess. Jeśli wgl. jeszcze tu jest ...-zapewniłem ją, ale trochę się zasmuciłem. Nie wiemy co z Jess. Nie wiemy nic o niej. Nawet nie wiemy jak może teraz wyglądać ! Minęły 4 lata od wypadku, mogła się zmienić, urosnąć, schudnąć, czy przefarbować włosy. Wszystko jest możliwe.
2 lipca
Rosie.
-Aiden !!!-krzyczałam, a po chwili mój brat przyszedł do salonu.
-Co .?-zapytał.
-Idziemy jej szukać.? Proszę Cię, ja już nie mogę !-krzyczałam.
-Dobra, dobra, spokojnie-powiedział. Wzięliśmy tylko co trzeba i na pieszo ruszyliśmy do centrum Londynu. Tam kupiliśmy mapę, by się trochę obeznać. W końcu pierwszy raz jesteśmy w Londynie.
-Ale z nas idioci ... Londyn jest ogromny, jak niby mamy ją znaleźć !?-przejmował się mój brat i usiadł bezradnie na ławce.
-Aiden do cholery po to tu jesteśmy ! Nie poddawaj się, nawet nie zacząłeś !-krzyknęłam. Aiden uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Chodziliśmy po mieście. Byliśmy w różnych miejscach. Chodziliśmy po domach. Pytaliśmy, czy ktoś jej nie zna. I to na nic. 5 godzin w pizdu. Nie znaleźliśmy jej. Obeszliśmy pół miasta i nic ! Robiło się już ciemno więc wróciliśmy do domu. Bez niej. Może jednak to nie tutaj .? Może jest gdzieś indziej .?
Jess.
I kolejny wieczór. Znów siedzę sama. Moi znajomi kolejny raz poszli na imprezę. Ja nie miałam ochoty. Ostatnio co raz częściej o nich myślę - o Rose i Aiden'ie. Jakby tu byli. Całkiem nie daleko. Po prostu to czuję. Niee, Jess. To niemożliwe. Oni nie żyją ... Oni nie żyją.
-Jess .?-usłyszałam jak ktoś wymawia moje imię. Od razu poznałam ten śmieszny zachrypnięty głos. Po chwili do mojego pokoju weszli Harry, Niall i Cher.
-W porządku .?-zapytała Cher.
-Jess ... zrozum ... nie możesz codziennie się nad sobą użalać. Przykro nam bardzo z tego powodu, ale pomyśl. Minęły 4 lata. Chyba już czas zacząć żyć .?-mówił Niall. Może i ma rację, ale co ja zrobię z tym, że tak cholernie mocno za nimi tęsknię .?
-Ja naprawdę doceniam waszą pomoc, ale nie tak łatwo jest zapomnieć. To była moja rodzina. Kochałam ich nad życie, a tak po prostu jednego dnia ich straciłam. Ich wszystkich ...-odpowiedziała, a po moim poliku spłynęła pojedyncza łza, a za nią kolejna i kolejna, aż w końcu przekształciło się to w najzwyklejszy płacz.
-Jess, musisz być silna-zaczęła Cher.
-Może ... zacznij rozglądać się za chłopakami, albo więcej czasu spędzaj z nami, może wtedy zapomnisz-zaproponował Harry.
-W sumie to dobry pomysł. Nie mogę codziennie leżeć, płakać i użalać się nad sobą. Ich już nie ma, a MOJE życie płynie dalej-stwierdziłam.
-No widzisz ..-uśmiechnęła się do mnie Cher.-Zostaniesz z Hazzą .? Mieliśmy gdzieś jeszcze iść z Niall'em-dodała.
-Jeśli ma ochotę ..-zaczęłam.
-Nie wygłupiaj się debilu. Uwielbiam spędzać z Tobą czas-uśmiechnął się Styles, a ja odwzajemniłam uśmiech. Rzeczywiście. Szczególnie, gdy byliśmy sami zawsze miałam banana na ryju. Harry to wspaniałt przyjaciel. Zawsze potrafi pomóc, rozśmieszyć, ale też czasem popłaczę razem ze mną...
 
 
****************************************
I jak .?
W końcu się zdecydowałam na 1 rozdział ; )
Jak wam się podoba .?
Baaaaaaaaardzo dziękuję za te 7 komentarzy pod prologiem, jesteśce cudni tzn./ cudne :P
Rozdziały będą dodawane tylko jeśli będzie większa ilość komentarzy, czyli mniej niż 5 komów, nie ma rozdziału ; )
Pytania .?
Wlacie śmiało ; )
Zapraszam na rozdział na:
 
Kocham, Alex ; )